Skip to content

Q1 2022 – treningowe podsumowanie

Na samym wstępie napisze, że sam jestem sobą rozczarowany. Planowałem publikować podsumowania co miesiąc, tak jak to miało miejsce w roku ubiegłym, ale kontuzja szybko mnie zweryfikowała. Zwyczajnie nie było o czym pisać, dlatego podsumowanie podobnie jak w roku 2020 ma wymiar kwartalny i analogiczną nazwę Q1 2022 – treningowe podsumowanie.

Zwykło się mówić „Nowy Rok, Nowa/y Ja”. To słynne powiedzenie można usłyszeć od wielu osób lub zobaczyć na zabawnych memach na przełomie każdego starego i nowego roku. W moim przypadku regularne bieganie trwa od przeszło 6 lat. Z każdym kolejnym rokiem chcę być naturalnie lepszym biegaczem, ale u mnie nie ma tego popularnego sloganu „Nowy Ja”, który zazwyczaj przygasza u wielu osób już po pierwszych tygodniach nowego roku kalendarzowego.

Rok ubiegły, a więc 2021 nie był dla mnie przesadnie udany. W moim życiu doszło do kilku zmian, ale jednocześnie zmiany te nie wywróciły mojego życia do góry nogami. Rok ten nie oszczędzał mnie jednak pod kątem zdrowotnym. To była istna kumulacja problemów. Wyliczając od początku: zimowy uraz i dolegliwości pachwiny, wiosenna anemia oraz dwie jesienne infekcje, z których jedna zakończyła się przebytym koronawirusem. Z rokiem 2022 wiązałem więc nadzieję, że ciemna karta się w końcu odwróci. Liczyłem przede wszystkim na spore pokłady zdrowia, bo wiedziałem, że „magazynki” z ambicją są już uzupełnione po brzegi.

Styczeń – Noworoczne nadzieje

Styczeń przetrenowałem w zasadzie cały, chociaż zadowolony mogę być jedynie z pierwszych trzech tygodni, które biegowo przepracowałem zgodnie z założeniami. Oczywiście było trochę spontaniczności, co przy obecnym trybie mojej pracy nie może dziwić. Trening nie był „sztywny” a o wielu jednostkach decydowała dyspozycja i samopoczucie konkretnego dnia.

OkresIlość dni treningowychIlość dni wolnychIlość jednostek biegowychŁączny czas treninguŁączny kilometraż treningu
1-2 styczeń2022.13:1436
3-9 styczeń7077.27:33100
10-16 styczeń7078.10:21109
17-23 styczeń7077.39:23100
24-30 styczeń7076.53:2281
31 styczeń1010.56:4011
Ogółem3103133.52:05437
Tabela poszczególnych tygodni treningowych w styczniu 2022

Miesiąc rozpoczął się na prawdę dobrze i nic nie wskazywało na to, że sytuacja taka może zmienić się diametralnie w zasadzie z dnia na dzień. Dodatkowo już w grudniu ubiegłego roku treningi zaczęły nabierać tempa i dawały nadzieję na dobre wejście w sezon 2022. Ale po kolei (…)

W Sylwestra wzorem lat ubiegłych wcale nie balowałem do białego rana. Położyłem się grzecznie spać a w Nowy Rok wykonałem spokojne wybieganie z Czubów, gdzie mieszkam nad Zalew Zemborzycki i pętlą lubelskiego City Trail.

Kolejnego dnia w planach miałem mocną zabawę biegową a’la Bartek Falkowski (którą on sam nazywa a’la Julien Wanders). Kombinacja 10 * 1 minuta (3:20-3:30/km) z przerwą również minutową (4:15-4:30/km) oraz 10 odcinków 30-sto sekundowych z taką samą długością przerwy i na tempach jak poprzednio. Dobry trening, na którym odliczałem ilości odcinków do końca, bo był to dla mnie zupełnie nowy bodziec. W tym przypadku nie sam odcinek szybki sprawia trudności, co krótka przerwa na narastającym zmęczeniu. Z tego treningu opublikowałem nawet rolkę na swoim profilu na Instagramie.

Kolejny tydzień był również udany a z mocniejszych akcentów wpadło m.in. 11 kilometrów biegu z narastającą prędkością (4:30 -> 3:30/km) oraz cztery odcinki dwukilometrowe, również progresywnie. Rozpocząłem od tempa 3:48/km (7:36), następnie 3:44/km (7:28), 3:38/km (7:17), kończąc po 3:30/km (7:01). To było już fajne bieganie, gdzie tak na prawdę mocniej popracować musiałem jedynie na ostatnim odcinku.

Środek miesiąca też na duży plus. W środę po powrocie z Warszawy trening dopiero po godzinie 22. Założyłem stare, ale jakże fajne adidasy Adizero Adios 3 i pobiegłem pod stadion Arena Lublin. Na tę „noc” zaplanowałem sobie bieg ciągły. Od początku szło dobrze. Na zegarek zerkałem rzadko, ale za każdym razem średnie tempo od początku odcinka nieznacznie, ale jednak wzrastało. Finalnie „dychę” przebiegłem w 36 minut i 46 sekund a więc średnio po 3:41/km przy czym druga piątka była szybsza. Mocno mnie ten trening podbudował, ponieważ nie była to w żadnym wypadku „walka o życie”. Może trafiłem ten dzień (tę noc), po 14 godzinach w pracy i pociągach. Na koniec w niedziele biegałem z Pawłem, który na danie główne podał 24 rozpędzanych odcinków 30-sto sekundowych z minutową przerwą. Ostatecznie ja przebiegłem 20, ponieważ od połowy Paweł i tak zaczął mi skutecznie „odjeżdżać”. Półminutówki od 3:30/km do 3:15/km (Paweł pewnie zszedł do okolic 3:00/km) natomiast przerwy minutowe od 4:25/km do 4:10/km (u Niego sporo poniżej 4:00/km). Cały trening zleciał błyskawicznie a łącznie z całej roboty wyszło mi 20 kilometrów.

Przedostatni tydzień stycznia skończył się fatalnie, ale poprzedziła go wykonana na plus zabawa biegowa i jeszcze lepsze „trójki”. Warunki atmosferyczne na tygodniu były kiepskie, toteż z treningami jakościowymi czekałem raczej do weekendu. Wpadły co prawda minutówki w liczbie 10-ciu powtórzeń w tempie 3:20-3:25/km i z minutą przerwy po 4:35-4:45/km, tak więc ani nie szybko, ani nie zupełnie w truchcie. W sobotę jednak z treningiem ociągałem się długo. Kiedy już wreszcie wyszedłem chciałem zrobić 3 * 3 kilometry ze żwawą przerwą wynoszącą 3 minuty. Trójki poszły po 3:38-3:39/km (10:53, 10:58, 10:57) a odpoczywałem po 4:20-4:25/km. Całość treningu to 16 kilometrów ze średnią 3:56/km. Zakończyłem na niemal fruwających nogach, bez żadnych oznak dyskomfortu. Całkiem szybki to był trening a to dlatego, że umówiony byłem z Rudą, która za przyuczenie użytkowania zegarka postawiła mi dwa piwa. Weszły równie dobrze jak trzy trójki tego samego dnia. Różnica tylko taka, że u mnie „kwitła” już kontuzja, która objawiła się kolejnego dnia a ona po tym jednym piwie (bo oszukiwała) zdobyła trzy złote medale Mistrzostw Polski Masters w Toruniu na 400, 1500 i 3000 metrów. Do tego dołożyła życiówkę na uliczne 5 kilometrów w Wiązownej zatrzymując zegar na 19:19 oraz kolejny personal best w Warszawie na dystansie półmaratonu z czasem 1:28:46. Świetna babka. W sumie ugryzłem się w język z tą „babką” (…) ale niech już zostanie. Nie będę kasował.

Jeśli doczytałeś/aś do tego miejsca to spokojnie – teraz już pójdzie dużo szybciej (…)

Luty – Monitoring sytuacji

To nie będzie długi akapit, bo biegowo nie działo się zbyt wiele. Przeciągałem ten moment, ale w końcu postanowiłem zrobić kilkanaście dni przerwy z nadzieję na poprawę sytuacji ze stopą. To, że było słabo może świadczyć fakt, że w ciągu całego miesiąca nie wykonałem ani jednej przebieżki. Faktycznie wychodziłem i truchtałem, ale to było koślawe bieganie. I określenia tego wcale nie należy rozpatrywać w kontekście przenośni. Faktycznie tak było. Odciążałem stopę lewą i automatycznie rotowałem biodra i kręgosłup. Mówiąc po młodzieżowemu „lipa”.

OkresIlość dni treningowychIlość dni wolnychIlość jednostek biegowychŁączny czas treninguŁączny kilometraż treningu
1-6 luty6066.14:1564
7-13 luty7522.03:5625
14-20 luty7522.07:1325
21-27 luty7166.46:3078
28 luty1010.51:5810
Ogółem28111717.06:23202
Tabela poszczególnych tygodni treningowych w lutym 2022

Na początku miesiąca na skierowanie ortopedy wykonałem RTG, ale to badanie okazało się zbyt ogólne i nie wykazało żadnych zmian w obrębie kości lewego śródstopia. Inna sprawa, że trafiłem na doktora, którego diagnoza była daleka od specjalistycznej. Smarowanie maścią końską? Serio? Medycyny nie ukończyłem, ale żeby smarować sam na to wpadłem jeszcze przed wizytą.

W ostatnim dniu miesiąca odwiedziłem najlepszego masażystę w mieście a więc Przemka. Każdy kto ma swojego masażystę czy fizjoterapeutę powie o Nim, że jest najlepszy. W pracy Przemka cenię sobie jednak pełne zaangażowanie, które wkłada w pomoc pacjentowi. Dodatkowo zaliczam się do osób, które podczas masażu sportowego lubią ten często nieprzyjemny ból, ale taki rodzaj bodźca mi odpowiada a Przemek jest „rzeźnikiem” jakich mało. Sportowiec z krwi i kości tak samo podchodzi do korzystających z jego usług sportowców. W tym miejscu nie sposób też wspomnieć o Andrzeju, który jest również fachowcem w swoim fachu i już nie raz prostował mój szkielet.

Marzec – Powiew normalności?

Początek nowego miesiąca nie przynosił przełomu w kontekście urazu stopy. Po sześciu tygodniach dolegliwości nieco ustępowały. Większy wpływ na poprawę miał biegnący czas, niż samo leczenie. Odważyłem się na pierwsze przebieżki. Strach był spory, a sama stopa sztywna, niczym wyjęta po kilku tygodniach z gipsu. Odczucie braku mobilności i gibkości względem stopy prawej.

Postanowiłem zapisać się na siłownie i zadbać o to, co przez wiele lat uznawałem za mało istotne w treningu biegacza. W aspekcie samego biegania w marcu w dużej mierze dominowały jednak rozbiegania w wolnym tempie, często powyżej 5:00/km a mimo wszytko moje płuca znosiły to raczej średnio, niż dobrze.

Z tygodnia na tydzień stopa reagowała lepiej na kontakt z podłożem. Starałem się być ostrożny. Chęć powrotu do pełnej sprawności i wysokiej biegowej dyspozycji jest duża, dlatego postanowiłem lekko urozmaicać spokojne wybiegania. Wszystko oczywiście pod pełną kontrolą i bez zbędnego ryzyka.

Zdjęcie wykonane podczas jednego z treningów w Parku Baden-Powella w Łodzi.

I w taki oto sposób kilka treningów w marcu kończyłem pobudzającymi rytmami. Poszczególne jednostki miały też charakter lekko progresywny, ale bez szaleństw. Odwiedzając często siłownie wskoczyłem dwa razy na bieżnie mechaniczną, aby po raz kolejny przekonać się, że to zupełnie inne (tropikalne) bieganie.

OkresIlość dni treningowychIlość dni wolnychIlość jednostek biegowychŁączny czas treninguŁączny kilometraż treningu
1-6 marzec6065.59:5274
7-13 marzec7344.26:0155
14-20 marzec7344.21:2356
21-27 marzec7078.27:35107
28-31 marzec4044.37:4055
Ogółem3162527.53:21347
Tabela poszczególnych tygodni treningowych w marcu 2022

W marcu co ważne wykonałem też USG oraz MRI lewej stopy. Pierwsze z nich wskazało na miejsce zmian tkanek miękkich, gdzie rzeczywiście uraz nastąpił. Wynik tego drugiego i zarazem najbardziej specjalistycznego badania znany będzie dopiero w kwietniu.

Widok na Q2

W drugi kwartał 2022 roku wchodzę (i w biegam jednocześnie) z pozytywnym nastawieniem. Zamartwianie się nic mi nie da a perspektywa wiosny, cieplejszych i dłuższych dni jest obiecująca. Nie będę pisał już o nadziejach biegowych, bo jak zdrowie dopisze to forma i wynik „pyknie”, a jak wystąpią kolejne komplikacje to i tak nic nie poradzę, bo jak to mówią „du** zawsze z tyłu”.

Podziel się opinią

Będzie mi niezmiernie miło jeśli za pośrednictwem moich profili społecznościowych lub bloga pozostawisz po sobie jakiś ślad w postaci komentarza lub prywatnej wiadomości. Z chęcią wezmę pod uwagę wszystkie uwagi i sugestie tworząc swoje kolejne wpisy i podsumowania. Daj mi znać czy tego typu teksty dobrze się czyta i co mógłbym zmienić, aby wpisy były jeszcze bardziej atrakcyjne dla Czytelników.

Published inDziennik biegacza

2 komentarze

  1. Ruda Ruda

    Mati wiesz dobrze, że jestem totalny biegowy laik… napisałeś obszerny tekst podsumowujący Twój trzymiesięczny trening… relacja dotyczaca kontuzji jest jakby pozbawiona Twojej subiektywnej oceny DLACZEGO? Twoim zdaniem DLACZEGO? Co zrobiłeś źle? Przypadek? Buty? Przetrenowanie? Los się uwziął? Ruda postawiła nie takie piwo? Ja w takich sytuacjach zawsze zwalam winę na starość😁 a Ty? … no i pamiętaj, że trening z Tobą to dla mnie zaszczyt … pozdrawiam

  2. Paweł Ins Paweł Ins

    Zdrowia w Q2 i kolejnych. 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.