Zgodnie z planami dotyczącymi tego bloga, będę chciał się tutaj podzielić z Wami moimi spostrzeżeniami z użytkowania specjalistycznego sprzętu dla biegaczy. Na pierwszy ogień idzie adidas SL 20!
Tajemnicza nazwa
Opis nowości biegowej marki z trzema paskami należałoby rozpocząć od samej nazwy, która niekoniecznie wiele mówi statystycznemu amatorowi biegania. Skąd zatem SL20? Cyfra „20” to oczywiście odniesienie do aktualnego roku 2020 i premiery, która miała miejsce w ostatnich dniach lutego br. Samo SL to nawiązanie do legendarnego modelu adidas SL72, który pojawił się w roku 1972 przy okazji Igrzysk Olimpijskich w Monachium.
A dlaczego właściwie za każdym razem piszę adidas właśnie z małej litery? Otóż jak udało mi się dowiedzieć pewien czas temu to jedyna poprawna wersja, której marka używa i na której punkcie ma pewnego rodzaju „fioła” 😉 Z ciekawostek mogę również dodać, że marka znana na całym świecie z „trzech pasków” początkowo miała ich dwa a trzeci pojawił się w roku 1949 i tak zostało już do dziś.
Szczegóły testu.
DNI
Treningu
KM
Pokonanego dystansu
MINUTY
Czasu użytkowania
Moja dotychczasowa przygoda z adidas SL 20
Obuwie adidas SL 20 użytkuję od końca lutego br. Na obecną chwilę przebiegłem w nich trochę ponad 150 kilometrów, ale co ciekawe całkiem wiele godzin i kilometrów również w nich chodziłem. Przebywając bowiem na krótkim wyjeździe zagranicznym obuwie to użytkowałem na co dzień. Było tego całkiem sporo za sprawą głównie zwiedzania. Łącznie około 50 kilometrów wędrówek. Warunki pogodowe jak to na Wyspach Brytyjskich bywały kapryśne, toteż buty można było sprawdzić w różnych sytuacjach.
Zróżnicowane tempo
Odnosząc się jednak do biegania, w SL 20 wykonałem kilka spokojnych oraz długie rozbieganie, czy biegów w drugim i trzecim zakresie. Wachlarz tempa był naprawdę szeroki od ok. 5:00 min/km, przez 4:40, 4:20, 4:00, 3:40 nawet do 3:00 na stosunkowo krótkich odcinkach wykonywanych na stadionie. We wszystkich wcześniej wymienionych sytuacjach but zachowywał się poprawnie. Co mam przez to na myśli? Nie zaskoczył mnie czymś nadzwyczajnym. Nie sprawiał, ze czułem się niebywale komfortowo, ale jednocześnie nie krępował, mówiąc krótko nie irytował i nie przeszkadzał. Zaliczyć mogę go zatem do uniwersalnych butów, które poradzą sobie podczas większości jednostek treningowych.
Mając w swoim arsenale X butów do biegania nie wybrałbym akurat tego buta na zawody do ścigania, ale to temat zdecydowanie na oddzielny wpis.
Cholewka
Cholewka skonstruowana w sposób bezszwowy z materiału nazywanego Engineer Mesh. Dzięki temu jest ona bardzo lekka co przekłada się też na całościową, stosunkowo niską wagę buta. Dodatkowo charakteryzuje się sporą wentylacją i elastycznością. To niewątpliwie jej mocne strony. Słabymi stronami jest jej duża podatność na przepuszczanie wody. But nie jest wyposażony w wodoodporną membranę, ma być przede wszystkim dobrze oddychający tak więc aspekt ten można mu wybaczyć.
Język jest bardzo cienki i nie zintegrowany z pozostałą częścią cholewki, co często spotkać można w butach trailowych i nieco rzadziej również w tych przeznaczonych na twarde nawierzchnię. Podczas biegania język nie przesuwa się i nie powoduje żadnych otarć w okolicach podbicia stopy.
But posiada klasyczny system sznurowania. Same sznurówki nie „ślizgają” się i samoczynnie nie rozwiązują. Duży plus, ponieważ w modelu SolarBoost do dziś miewam z tym problemy, pomimo, że stosuję sprawdzony na przestrzeni lat system sznurowania obuwia biegowego.
Zapiętek w bucie jest zdecydowanie sztywniejszy od modeli z linii Solar oraz UltraBoost. Sztywność zapiętka nie jest jednak w żaden sposób ograniczający. Wręcz przeciwnie w moim odczuciu pozwala on dobrze utrzymać piętę i ścięgno Achillesa w tylnej części buta.
Znaczek po zewnętrznej stronie cholewki ma charakterystyczny design. Trzy paski są nierównomiernie „poprzecierane” co nawiązuję do Japonii oraz mistrza sztuki miecza i kaligrafii Sogena Omori. Motyw ten pojawia się w linii produktów adizero i ma na celu nadać mu dynamizmu. Do mnie to zdecydowanie przemawia i nadaję „zęba”.
Podeszwa wewnętrzna
Niewątpliwie sercem modelu adidas SL 20 jak zresztą każdego buta biegowego jest pianka podeszwowa. Za amortyzację, dynamikę i sprężystość w SL20 odpowiada pianka LightStrike. Czym jest LightStike? Potocznie można ją określić „stuningowaną” pianką EVA. W odróżnieniu od standardowej wersji EVA jest ona o 15% lżejsza i 10% bardziej trwała.
Jeśli natomiast ktoś oczekuję większej amortyzacji i zwrotu energii, niż legendarny już Boost to niestety, ale prawdopodobnie się rozczaruję. Choć LightStrike jest tworzywem tańszym, co przekłada się finalnie na niższą cenę produktu to jednak jest zdecydowanie bardziej twardszy i podatny na skrajnie odmienne warunki atmosferyczne (wysokie temperatury plusowe i niskie minusowe). Nie można zatem liczyć, że odczucia z użytkowania pianki z polietylenu względem kulek poliuretanowych, z których powstał Boost będą zdecydowanie lepsze, czy chociażby na takim samym poziomie. Choć nie brakuję biegaczy, dla których z kolei Boost był zbyt miękki i wręcz „zatapiali” się w bucie.
Podeszwa zewnętrzna
SL20 jak większość butów przeznaczonych do biegania niemieckiej marki został wyposażony w bardzo trwałą, wolno ścierającą się i dobrze spisującą również na mokrej nawierzchni gumę Continental. W tym miejscu należy jednak zaznaczyć, że w odróżnieniu do droższych modeli z trzema paskami guma ta znajduję się jedynie w przedniej części buta a nie tak jak w innych modelach na jej całej długości. Bieżnik z gumy Continental to sprawdzona na przestrzeni lat technologia Stretchweb.
W tylnej części podeszwy zastosowano natomiast gumę AdiWear, która stanowi uzupełnienie dla gumy wspomnianej wcześniej, tej zdecydowanie bardziej rozpoznawalnej gumy rodem z firmy oponiarskiej. Takie połączenie sprawia, że but nie ślizga się i sprawia wrażenie dobrze „współpracującego” z podłożem. Dodatkowo pomiędzy pianką LightStrike a właśnie połączeniem gum podeszwowych zatopiony został nieco zmodyfikowany pod kątem kształtu most Torsion. Odpowiada on przede wszystkim za płynne przetoczenie stopy i w tym zakresie nie mogę mieć żadnych zastrzeżeń. System torsion usztywnia nieco podstawę buta, ale dzięki temu też ogranicza jego ruchy skrętne.
Aspekt wizualny
Choć od przeszło trzech lat pomagam w doborze obuwia i jak mantrę powtarzam swoim klientom, aby przy ostatecznej decyzji zakupowej kierowali się pierwszymi pozytywnymi odczuciami oraz funkcjonalnością danego obuwia a wygląd zewnętrzny odrzucili na bok to przy okazji wnikliwszej recenzji obuwia nie sposób ominąć kwestii wizualnych.
Osobiście but mi się podoba. Być może nie jest okazem ponadprzeciętnym, nie jest to dzieło sztuki, ale sam dobór kolorystyki i ogólne motywy są jak najbardziej akceptowalne. Dodatkowo but zgrabnie leży na nodze a dla mnie to dość istotna sprawa, zarówno w przypadku butów do codziennego użytkowania jak również do biegania.
Podsumowanie
Nie będę ukrywał, że na obecną chwilę buty mnie nie tyle rozczarowały, co zwyczajnie nie zachwyciły. Być może zmieni się to wraz z biegiem czasu. Dokładnie tak samo miałem z butami Nike Air Zoom Elite 9, których właścicielem stałem się w połowie 2017 roku a które przez kilka pierwszych miesięcy przeleżały w pudełku. Stało się tak ponieważ po pierwszych treningach niczym szczególnym mnie one nie urzekły. Co ciekawe po pewnym czasie „odkurzyłem Elity”, wygrzebując pudełko z pojemnej (na buty biegowe) szafy i służyły mi później na dobre aż do połowy 2019 roku. To całkiem długo zważywszy, że pokonuję dość pokaźną ilość kilometrów.
Nie dla każdego
Wracając natomiast do SL20 w moim odczuciu jest to but dla ogółu biegaczy, zarówno tych początkujących jak i bardziej zaawansowanych o wadzę nieprzekraczającej 80-85 kg. Nie zgodzę się z opinią, że osoby ważące w okolicach 100 kg mogą korzystać z tego modelu na równi bezpiecznie i komfortowo jak ich 30 czy 40 kg lżejsi znajomi. But ma optymalny stopień amortyzacji, ani za duży, ani za mały. Może być zatem alternatywą dla modeli innych marek ze średniej półki cenowej. Cechuje się sporą dynamiką i prostotą wykonania. Osobiście preferuję jednak pianki bardziej miękkie.
Dodatkowo jako doradca klienta w sklepie specjalistycznym dla biegaczy nie do końca przekonuje mnie fakt, że model SL20 będzie szeroko dostępny również w marketach ogólnosportowych, czyli takich, które posiadają w swojej ofercie szeroki wachlarz artykułów, a przez to nie wiodą prymu w jednej dyscyplinie sportu.
Cena
Cena pierwotna modelu Adidas SL 20 nie przekracza 500 zł. Trzeba zatem przyznać, że jest dla wielu biegaczy, którzy z „nie jednego pieca chleb jedli” stosunkowo przystępna. Nie zmienia to faktu, że w cenie 499,99 zł można dokonać zakupu butów zdecydowanie lepszych. Obecnie można jednak buty te zakupić w promocyjnej cenie! Produkt ten może okazać się zatem bardzo łakomym kąskiem jako pierwszy but, bądź jako alternatywa dla biegacza, który poluję na okazję, aby poszerzyć swoją biegową szafę o kolejną parę obuwia, których jak wiadomo nigdy zbyt wiele.
Bez względu na wszystko pamiętajcie, że moje subiektywne odczucia mogą być rozbieżne z Twoimi. Każdy ma swoje indywidualne preferencje. Mam nadzieję jednak, że informację zawarte w tym tekście okażą się dla Ciebie pomocne!
Be First to Comment